piątek, 24 września 2010
O Krakowie słów kilka
A teraz o Krakowie słów kilka...
Przereklamowany juz od dawna.
Dałam mu kilka szans.
Wciąż przegrywa.
Byłam na imprezach. Nic.
Byłam w kinach. Nic.
Szukałam i w kawiarniach.
Tam też Słabo.
I wszędzie tylko ten tani lans,
zupełnie niepotrzebny.
I te nastolatki, jedyne "świetnie" się bawiące,
w NIERYTM muzyki...
Jestem już na to za stara i nie piję alkoholu.
Dotarłam wreszcie do Fabryki, Zbiornika Kultury.
Na Animalia – wernisaż czterech artystek :
fotografii autorstwa Irenki Kalickiej,
rysunków Aleksandry Lewandowskiej
oraz malarstwa Marty Sali i Oli Wojciechowskiej.
Lubię zwierzątka, ale tylko w pokrętnej formie.
Czekam więc, na dyplom Irenki.
O tym, czy mi się podobało, rozpisywać się nie będę.
Każdy sam mógł sprawdzić i zdanie wyrobić.
I tak najbrdziej cieszyło Coco to,
że w Fabryce Club Mate sprzedają :v
Miło, że się dzieje w mieście,
w którym Nic się przecież nie dzieje...
Nie lubmy już Krakowa, może wtedy się odrodzi.
Póki co umiera po całości.
A zresztą, co mnie to obchodzi?
Niech sobie pada. Byle beze mnie.
Teraz parę zdjęć stamtąd i parę skądinąd...
Inspiracje i dewiacje... oraz moje nowe tatuaże.
A pomiędzy, zdjęcia Jagny Jaworowskiej w moich piórkach :3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zgadzam się...
OdpowiedzUsuńfajny i realny tekst...
może się nie dzieje, bo Ci zdolni i pomysłowi
( mam też na myśli siebie) siedzą i piszą blogi, nie wiedzieć po co,a powinni wyjść w plener i zrobić jakiś happy hepening...?
pozdrawiam maggie piu
Dla mnie Kraków od zawsze był mekką lansu i nigdy mi się nie podobał. Za bardzo pragnie być drugą warszafka mimo że tak się tego wypiera.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpoznałam krakowiaków i sami mówili o sobie że uznają siebie za najlepszych krytyków sztuki
OdpowiedzUsuńże są tacy dekadenccy
Jakiś czas temu chciałam się przeprowadzić z martwych Katowic do umierającego Krakowa. Jednak zrezygnowałam. Dalej tkwię w mieście w którym nic się nie dzieje, choć Rondo Sztuki stara się przeprowadzić reanimację... gdzieś mnie niesie, ale jeszcze nie znam celu. Kraków to raczej nie będzie, choć kto wie jak losy się potoczą.
OdpowiedzUsuńhej Coco,
OdpowiedzUsuńTwoje buty to Vagabond?
trojmiasto rowniez ssie, ale ze krakow to sie nie spodziewalam
OdpowiedzUsuńmoje buty są z sh :)
OdpowiedzUsuńale koniec narzekania, czas zrzucac bomby, palic, mordowac, albo po prostu cos robic, a bedzie inaczej... :3
tak tak Kraków zdecydowanie jest przereklamowany, pojechałam i najwidoczniej spodziewałam sie Bóg wie czego, wróciłam zafascynowana jedynie tym, ze nawet "starsi panowie zbierający na piwo" znaja tam jezyki;)
OdpowiedzUsuńA juz myslalam, ze to ja nie moge trafic niczego ciekawego... Poszlam ostatnio na final projektu Cecylii Malik, ale coz... chyba moja wrazliwosc na sztuke spada.
OdpowiedzUsuńPs mozna Cie moze spotkac w ColorSpocie, bo mam wrazenie, ze Cie tam kilka razy widzialam...
eL
Si, pracuję tam
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńCo do Krakowa wypowiadać się nie będę jakoś mi do niego nie po drodze :)
Za to tatuaże są cudne
Mam pytanie jakiej średnicy masz tunele w uszach ?
Pozdrawiam
Ania
Dziękuję :3, nie mam tuneli, noszę spirale, aktualnie 6 mm, ale nie zamierzam poszerzac dalej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Co
w spokoju tez sa club mate
OdpowiedzUsuńa fabryka i tak na jakis czas otwarta wiec nie ma co sie cieszyc zanadto
oszpeciłaś się tymi tatuażami... przykro, jeśli są permanentne:(
OdpowiedzUsuńNie byłam w Krakowie z 12 lat, ale mam do niego jakoś uprzedzenie, które zwykle zamykam w takich o pojęciach "mekka konserwatyzmu, przeintelektualizowania i przeartystowania oraz lansu". Warszawy też nie lubię, ale Wawa zawsze jakaś taka wydawała mi się w tym swym lansie bardziej szczera. Mówisz, że Krak zdycha...może trochę zasłużenie, może mu powietrza brak, może się za bardzo w siebie zapatrzył...
OdpowiedzUsuńspoko loko (siwa Coco), fabryka za trzy lata może off, ale w okolicy stawiają MOCAK, więc będzie lepiej niż gorzej.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc, to takie narzekanie na Kraków, inne miasta i ich mieszkańców, trąci dekadencją i zblazowaniem, który wszyscy tu tak besztają.
LALUNIU:) POPATRZ NA SIEBIE A POTEM MÓW O TANIM, NIEPOTRZEBNYM LANSIE...BUAHHHAAAA.....
OdpowiedzUsuńJESTEŚ PRZERYSOWANA JAK NIEBOSKIE STWORZENIE.
hah pewnie można by mi było to zarzucić, gdybym na prawdę bywała na salonach przynajmniej kilka nocy w tygodniu i oczywiście bywała tam tylko po to, żeby się pokazać ;) jak na razie jednak (czyli od paru dobrych lat) "lansuję się" tanio zdecydowanie, leżąc w łóżku lub przed kompem po pracy, albo ocierając pot z czoła w pracy. o tak tani max. :)
OdpowiedzUsuń