wiem. jestem najgorszym blogerem na świecie.
nie ma sensu się tłumaczyć, dlaczego tak rzadko...
wrzucam więc kolejne dziwne zdjęcia.
w ramach rekompensaty.
na pierwszy ogień rzucam sesję,
która ukazała się niedawno w magazynie
Kismet
ciekawe, że mniej więcej w tym samym okresie powstała sesja w podobnym klimacie,
choć była totalnym eksperymentem i chyba najdziwniejszą sesją w moim życiu :D
oto i ona:
stylizacja: Victor Kochetov
były starocie, czas na coś w miarę świeżego.
nie. nie będzie tu zdjęć moich stylizacji. przykro mi.
będzie za to portret idealnie ukazujący w jak świetnej
kondycji psychicznej i fizycznej ostatnio jestem.
ok. koniec taniej ironii...
był to dzień pierwszy mojego zapuszczania włosów.
więc ważny dzień. minął już miesiąc i na razie nieźle mi idzie.
był smutek, czas na radość.
eeeee...
przynajmniej się starałam ;)
udało mi się wreszcie zaliczyć piknik nad Wisłą.
dokumentacja poniżej.
zdjęcia autorstwa Łucji Czepe
prawda jest taka, że ostatnimi miesiącami ciągle choruję,
a ta beznadzieja nie jest zbyt interesująca i warta uwiecznienia w jakiejkolwiek formie.
na odtrutkę wrzucam więc zdjęcie kotka. kotki są dobre na wszystko :
źródło: tumblr.com
na sam koniec wrzucam zdjęcia moich torebek lepszej jakości.
na powiększeniu widać każdy szczegół i kłaczek ;)
wymiary torebek to 26cm x 33cm lub 33cm x 48 cm
to jest jakiś dziwny post, albo ja po prostu jestem bardziej dziwna.
na dziś chyba wystarczy. idę spać. dobranoc